Magiczne miejsce w Drezdenku
Sylwia Czyczyro | 14 października 2013 | 14:19,,Gorzów, lata osiemdziesiąte. W sali na parterze trwa wręczanie nagród. Jedną z laureatek konkursu literackiego jest maturzystka ,,z Puszkina.” Niebawem wyjeżdża na studia. Jeszcze nie wie, że już nie wróci do swojego miasta, a los rzuci ją do jednego z tych miejsc, które chronią, przytulając się do ściany lasu. .
Na piętrze kończą się przygotowania do wystawy. W zabytkowym wnętrzu filigranowa postać w skupieniu pochyla się nad tkaniną. Zafascynowana dotyka pięknych splotów. Poznała osobiście jedną z autorek. Jeszcze nie wie, że bardzo ważnym przystankiem na drodze jej życia stanie się niewielkie miasteczko, jedno z tych, które…”
Istnieje takie miejsce w Drezdenku, gdzie niespotykane zamiłowanie do sztuki wydaje rezultaty w postaci niezwykłych wystaw i wernisaży. Małe miasto to ogromne wyzwanie. Dzięki dyrektor Muzeum Puszczy Drawskiej i Noteckiej w Drezdenku, pani Ewie Kułakowskiej i jej współpracownikowi, Michałowi Głębockiemu, w niewielkim budynku dawnego Arsenału można podziwiać cuda artystyczne takie, jak te sprowadzone niedawno z Muzeum Lubuskiego im. J. Dekerta w Gorzowie. Uroczyste otwarcie wystawy pt. “Tkaniny Artystyczne” miało miejsce w czwartkowe popołudnie. Zgromadzono kilkanaście prac, a właściwie kilkanaście artystycznych legend. Autorki to twórczynie rękodzieła cenione w kraju i na świecie.
Spośród wielu gości odwiedzających ekspozycję grupa moich uczniów na pewno zostanie w pamięci pani dyrektor. Ewa Kułakowska osobiście przywitała roześmianą gromadkę i postanowiła opowiedzieć o niezwykłych eksponatach. Cierpliwie tłumaczyła niecierpliwym jedenastolatkom, jak powstawały zaprezentowane prace. Opowiadała o materiałach, z których zostały wykonane. Otóż tkaninę artystyczną można wykonać z gąbki, taśmy stilonowej, wełny, lnu, poliamidu, sizalu. Dzieła sztuki to nie tylko malarstwo i rysunek, ale także ceramika i tkanina. Wielobarwne włókna mogą namalować wszystko. Tkactwo od zawsze towarzyszyło człowiekowi. Poza funkcją użytkową zaczęło zaspokajać potrzeby estetyczne. Tkaniny dawniej ocieplały wnętrze, a potem też zdobiły. Zamiar dekorowania nie uczynił ze wszystkich dzieł sztuki. W latach siedemdziesiątych rozpoczęły się eksperymenty z tkaninami syntetycznymi.
Dla pani dyrektor wystawa tkanin stała się jednocześnie podróżą sentymentalną. Była jedną z pierwszych ekspozycji, które przygotowywała niegdyś w gorzowskim muzeum.
Miała ogromne szczęście, że poznała osobiście niektóre z autorek. Jedną z nich była Henryka Żbik – Nierubiec, gorzowska nauczycielka plastyki, która wprowadzała niepełnosprawne dzieci w świat rękodzieła artystycznego i tej pięknej idei poświęciła całe życie.
Uczniowie komentują prace, przyglądają się. Później okaże się, że gdyby mieli wybrać z tych arcydzieł najbardziej niezwykłe, wybraliby dwa: efektowną instalację pt. “Fiolet niezależny”, o której Maciej powie, że unosi się w powietrzu i pracę noszącą zagadkowy tytuł “W oczekiwaniu”, którą Wiktor określi wielkim, smutnym sercem. Wyrozumiała przewodniczka pozwala dotknąć, by przekonać się, że te misterne dzieła sztuki istnieją naprawdę. Z pewnością setki dłoni prześlizgiwały się po tkaninach zdziwione, że materiały są czasem szorstkie. Kanapon Orchidea urzeka pomysłowością koloru i faktury. Dziwne, fantastyczne wzory, wystające nitki i frędzle, zmieniają postrzeganie zwykłych rzeczy. Niektóre jakby niedokończone, a może to jest sposób, aby zmusić widza do refleksji i zatrzymania się chociaż na chwilę. Zaskoczenie budzi leżąca na posadzce praca przypominająca puszysty trawnik. Misternie utkana zieloność w kształcie planety. Zawstydza mnie niebywała cierpliwość, jakiej przecież wymagają rzeczy ważne i istotne. Z każdym krokiem w głąb sali towarzyszy mi uczucie, że w tych pracach tkwi niezgłębiona tajemnica tworzenia, zaklęte okruchy życia kobiet.
Jest coś niezwykłego w każdym muzeum. To w takim magicznym miejscu zastanawiam się, co zostanie po nas, żyjących w “jednorazowych czasach”. Czy w epoce, gdy pierwszą rzeczą, jakiej się człowiek uczy, jest to, że nie ma nic za darmo, jest miejsce na artystyczne opowieści?
,,Drezdenko, wiele lat później. Gromadka uczniów szybkim krokiem przemierza wąskie uliczki. Nauczycielka spogląda na zegarek. Zbliżają się do niewielkiego budynku. W drzwiach wita ich uśmiechnięta postać. Półmrok, zapach tkanin i tajemnicy”.
Wioletta Kinal